O kotach nieufnych:
..Idź, wróć, odejdź, poczekaj, zostań, znikaj...
One wciąż próbują odnaleźć swoje miejsce w świecie ludzi, nieustannie próbują się dowiedzieć jaki wpływ ma człowiek na ich życie. Nie wiedzą co mu powiedzieć: czy podejdź czy odejdź, czy idż czy czekaj. Nie wiedzą, czy ufać bezgranicznie, czy wciąż usilnie tworzyć Barierę Nieporozumienia z Człowiekiem. Choćby najniższą, ale obecną. Wahają się. Ich 'rytm' przychylności człowiekowi zmienia się. Było: Tak, potem szereg Nie. Teraz jest lepiej: Tak Nie Tak Tak Nie Tak Tak. Tak - to chwile przychylności człowiekowi. Nie - to te 'ale jakie mają do niego - człowieka. Teraz bardziej są na Tak. Więcej jest chwil na Tak niż na Nie. Zaczynają mocniej ufać. Wahają się. Zmieniają. Ale przełamują. Wciąż próbują zdecydować się gdzie jest ich miejsce wśród ludzi: z, obok, między, z dala. Starają się określić granicę - barierę: czy budować tę barierę czy burzyć. Jśli ma być, to jak wysoka. Jeśli burzyć, to jak mocno ufać, czy w pięćdziesięciu procentach, czy może siedemdziesięciu czy ilu? A może najmocniej - bezgranicznie, w stu procentach? Jak?
Szukają odpowiedzi. Bo obecnie ta bariera jest coraz niższa, ale jest wciąż widoczna i obecna. Być może rytm przychylności wyrówna się i ograniczny tylko do Tak, wtedy będą ufać właśnie bezgranicznie. Być może jednak wystąpi w tym szeregu też Nie i wtedy ich ufność będzie ograniczona. W większym lub mniejszym stopniu. Teraz nie jest źle. W sumie całkiem dobrze. Ale widać, że one nie są jeszcze takie jakie mogą być, jeśli pokonają strach przed ludźmi. A ten nieustannie w nich tkwi.
- - - - -
Krótkie 'sprawozdania' z zaprzyjaźniania się z nieufnym kotem
Omega.
Drobna nieśmiałka o wielkich oczach spogląda na mnie niepewnie. Wołam ją: 'Omega!'. Burasia wychyla głowę. 'Omegaa, chodź malutka, nie bój się!' - szepczę do niej i podchodzę. Wyciągam rękę i głaszczę. Nie kuli się, nie syczy, nie mruczy. Spogląda wyczekująco na mnie. Omega... - szepczę już w myślach. Biorę ją na ręce. Przytulam, a ona całym swym malutkim ciałkiem przylega do mnie. Trzyma się mnie mocno jakby się bała, że ją zostawię samą. Mija kilka minut. Omega uspokaja się, jej czujność zanika. Głaszczę ją dalej trzymając na rękach. Wczepiona pazurkami Omega wypytuje mnie: 'miau?' Odpowiadam na wszystkie jej pytania. Zadowolona wydaje z siebie dźwięki delikatnego pomruku. Rozluźnia się. Jak pluszowy misiu obejmuje mnie pieszczotliwie. Mijają kolejne minuty. Takie proste, a jakie magiczne. Po chwili Omega chce zejść. Puszczam ją. Odchodzi na chwilę spoglądając gdzie jest. Znów jest niepewna i spięta. Przybiega z powrotem do mnie. Bardzo szybko. Nastawia główkę do głaskania. Łapkami dotyka mych ramion. Upewnia się mnie: miauuu?? 'Tak Omego' - zapewniam ją...