Kocie noworodki są po narodzinach całkowicie ślepe, głuche i bezbronne. Oczy otwierają w okolicach 10 dnia życia, słyszeć zaczynają w wieku około 2 tygodni. Nie są w stanie poradzić sobie same, nie potrafią utrzymać odpowiedniej temperatury ciała, nie potrafią samodzielnie jeść, mają bardzo ograniczone możliwości poruszania się, ich system odpornościowy nie jest w pełni wykształcony. Powinny zostać pod opieką matki przynajmniej do wieku 12 tygodni.
Pokarm matki zawiera wszystko co jest im potrzebne do rozwoju, są w nim zawarte również przeciwciała chroniące je przed chorobami. Matka w odpowiedni sposób zadba o odpowiednią ciepłotę kociaków jak i o ich wypróżnianie się.
Kociak w wieku 4-5 tygodni rozpoczyna próby samodzielnego jedzenia. Powinien dostawać dobrą jakościowo karmę dla kociąt a do picia przegotowaną i ostudzoną wodę. Dietę można z czasem urozmaicać np. surową przemrożoną wołowiną, gotowanym kurczakiem, gotowana rybą, białym serem. Nie podajemy kotu krowiego mleka - powoduje rozwolnienia .
W tym wieku można pomyśleć o pierwszym odrobaczeniu kociaka. Odrobaczenie musi być wykonane w lecznicy przez lekarza weterynarii. Nie wolno odrobaczać kociaków środkami dla dorosłych kotów ,które np. ktoś nam podaruje. Kotek musi być przebadany, lekarz musi przeprowadzić wywiad na tematy związane z jego zdrowiem (apetyt, wypróżnianie się itd.). Zastosowanie zbyt silnych środków odrobaczających może skończyć się dla kotka tragicznie.
Termin pierwszego szczepienia przeciwko chorobom wirusowym również wyznacza lekarz weterynarii. Jest to najczęściej 7-8 tydzień życia malucha, jeśli jest oczywiście zdrowy. Szczepienie powtarza się po miesiącu, a następne po roku.
Szczepienie takie jest niezwykle ważne, pozwala kotu walczyć z infekcjami z jakimi może mieć do czynienia nawet jak nie będzie wychodził z domu. Możemy bowiem przynieść je na rękach, butach.
...Gdy na naszej drodze stanie mały kot...
Jeśli zdarzyły się, że na naszej drodze stanie koci osesek, bądź troszkę starszy koci maluszek i chcemy go uratować - musimy bardzo starannie się do tego przygotować. Jeśli tylko mamy możliwość znalezienia kociej mamki to jest to rozwiązanie dla kociaków najlepsze. Ale można je zastosować tylko wtedy jak jesteśmy pewni tego, że kocięta nasze nie są nosicielami jakiejś groźnej choroby i tak samo ewentualna rodzina zastępcza tez nie miała styczności z taką.
Jeśli nie mamy takiej możliwości skorzystajmy z poniższych wskazówek.
(a) kocie legowisko
Małe kocięta potrzebują ciepła i spokoju. Powinniśmy przygotować im np. karton wyłożony miękkim kocem, pod który dobrze jest położyć termofor, bądź butelkę z gorącą wodą. Temperatura w takim zastępczym gnieździe powinna wynosić około 30 stopni. Ważne jest też to, żeby termofor nie zajmował całej powierzchni gniazda, by maluch - gdy będzie mu za ciepło - mógł przesunąć się w ciut chłodniejsze miejsce. Jeśli nasz kociak nie ma brata ani siostry, można włożyć do pudełka jakiegoś pluszaka - przytulankę, by miał się w co wtulić. Pamiętać jednak należy, by misiek ten nie miał zbyt łatwo wychodzących 'włosów'
Kiedy kociak podrośnie, i zacznie mu brakować miejsca, można powiększyć mu obszar budując coś w rodzaju kojca. Dobrze sprawdzają się też większe klatki np. dla królików. Wychodząc z domu mamy wtedy pewność, że kociak będzie bezpieczny.
Preparaty mleko zastępcze dla kociąt kupujemy u lekarza weterynarii, bądź w specjalistycznych sklepach. Jest ot mleko w proszku, które rozrabiamy zgodnie z instrukcją producenta.
W momencie, gdy nie mamy możliwości zakupu takiego mleka, możemy go zastąpić mlekiem początkowym dla ludzkich niemowlaków. Takie ludzkie mleko rozrabiamy w połowie mniejszej ilości wody niż dla dzieci. Kociaki karmimy za pomocą specjalnych maleńkich buteleczek z maleńkimi smoczkami(otwór wykonujemy sterylną igłą), w które musimy się zaopatrzyć.
Można do tego celu użyć również strzykawki (bez igły!), ale trzeba wówczas bardziej jeszcze uważać na ilość mleka, która wpływa do kociego pyszczka. Zbyt dużą ilością pokarmu na raz może się maluch zadławić, co może skończyć się bardzo źle. Jeśli karmimy strzykawką to nigdy nie podajemy mleka
bezpośrednio w kierunku gardła, tylko z boku.
Powinniśmy czuwać nad wagą kociąt, ważąc je codziennie, bądź co drugi dzień. W wieku 4-5 tyg. zaczynamy wprowadzać pokarm stały, powinien być bardzo dobrej jakości. To ważne tym bardziej, że nasz podopieczny nie ma dostępu do mleka swojej matki.pyszczka, maleńkie ilości. Kociak w czasie karmienia nie może leżeć 'na pleckach', jego pozycja musi być naturalna, tak jakby ssał pierś matki. Kotek powinien być w pozycji 'na brzuszku'i mieć leciutko podniesiony pyszczek.
(c) wypróżnianie
Musimy po każdym posiłku pomóc kociakowi się wypróżnić. Kocia mama wylizuje intensywne okolice odbytu i brzuszek swojego dziecka. Zastępujemy jej pracę, masując mu te miejsca wacikiem zamoczonym w ciepłej wodzie, spokojnymi, kulistymi ruchami. W tej czynności może nam pomagać dobrze nastawiony do kociąt inny kot, bądź psiak. Kociak powinien wypróżniać się 1 - 3 razy dziennie. Oczywiście po karmieniu i wypróżnieniu należy kociaka umyć, również za pomocą wacika, z resztek mleka i odchodów. Należy też dbać o czystość w ich 'gnieździe'.
(d) opieka
Nie wolno pod żadnym pozorem podawać kotu leków ludzkich bez konsultacji z lekarzem weterynarii. Część z nich jest dla kotów zabójcza. Jeśli kocię jest zapchlone, należy je odpchlić, także pod okiem weterynarza.
Należy pamiętać, że kocie jest bardzo maleńkie i może wejść w najmniejszą nawet szparę, wpaść do otwartej muszli klozetowej. Trzeba usunąć niebezpieczeństwa. Bardzo bacznie obserwujemy malucha. Najmniejsza rzecz która nas niepokoi powinna być konsultowana z lekarzem weterynarii (biegunka, zatwardzenie, wymioty, kichanie, wypływ z oczu, osowiałe zachowanie, brak apetytu). Zlekceważenie takich objawów kociaka - nawet jednodniowe - może być tragiczne w skutkach.
Musimy pamiętać ,że odchowanie kociego maleństwa to niełatwe wyzwanie i czasem niestety zakończone klęską.
Jednak może się udać i warto podjąć to wyzwanie patrząc jak wyrasta w niego piękny kot.
Ponieważ zapewne wszyscy lubią oglądać małe słodkie kotki, przedstawiamy kilka zdjęć; wszystkie poniższe maluchy są z naszego schroniska
Zołi - malutka Zołiśka; ze schroniska wyszła w lipcu br na tymczas, gdzie została, ponieważ bardzo pokochała kota tymczasowych opiekunów; a opiekunowie ją; mieszka u wolontariuszy razem z drugim kotem Yoszkiem i psem. Dziś trzy i pół kilograma lukru-z-cukrem, rozgadany i nieustraszony i nieco kłótliwy futrzak z uporem maniaka budzący w nocy po przytulenie po każdym złym śnie
Ayumi - mała kotka, zabrana na tymczas, bo takie 'małe-za-małe' nie dają rady w schronisku; miała wówczas dwa tygodnie, karmiona butelką, każdego dnia rosła miało się wrażenie kilka centymetrów; dziś szczęśliwa w swoim domku
Amaya - siotra Ayumi; w domku razem z Ayumi; mają naprawdę świetny dom
Thaja - mówiliśmy na nią rozczochrana cyganeczka i księżycowe stworzenie; ukochany kot swojej małej opiekunki i innych domowników; kot od wolontariuszy - tymczas, który został na stałe; niestety - Thaja odeszła 4 - ego lutego br
Hermiona - arlekinka, na którą patrzyło się i zastanawiało, czy istnieje szansa, by kiedykolwiek się uśmiechnęła; malutkie przerażone chuhereko, dziś huncwot szczęśliwy w nowym domu
Kefirek - początkowo silny, z czasem w klatce jego energia przygasła; bezbronny zaatakowany przez wirusa kociego kataru, najpierw zamknął jedno oko, potem drugie; dom tymczasowy postanowił zabrać małego, by ocalić wzrok; zauważony w internecie, odnalazł swojego ludzia i wyemigrował 'na swoje'
Sizaja. Taka jedna Duża, wolontariuszka wcześniej tymczasująca już koty z naszego schroniska popatrzyła na tę małą, trzęsącą się jak trzcina podczas sztormu i powiedziała jej 'trzeba się ogrzać' i zabrała do domu; po leczeniu i ogłoszeniu, dla małej znalazł się dom