Niestety, Aleks odszedł... :(
Pieszczotliwie w domu nazywany był Alusiem, spał w łożku, zaznał miłości i spokoju. Cieszymy się, że choć przez miesiąc mógł cieszyć się życiem. Dziękujemy Agacie, naszej wolontariuszce, że przygarnęła Aleksa na te ostatnie dni...
Aleks przez kilka dni nie jadł, nerki przestały pracować, a we wtorek przez 5 godzin był pod kroplówką. W końcu trzeba było podjąć tę ciężką decyzję i pozwolić mu odejść. ;(
Teraz już nic Cię nie boli. Biegaj szczęśliwy za Tęczowym Mostem.