Fundacja Przystanek Schronisko
Numer konta bankowego:
PL 67 1050 1243 1000 0090 3014 0421
SWIFT: INGBPLPW
KRS: 0000431376
NIP: 6351830983

 

Kotka Mamuśka

dalsze losy dzielnej kotki



24.08.2013 - wizyta u weterynarza
 
Odetchnęliśmy z ulgą! Oto co napisała nam Agnieszka:

"Kotka leżała do wieczora. Postanowiłam wlać jej do pyszczka strzykawką trochę wody, bo przecież sama nie chciała pić/jeść. Mamuśce na chwilkę poprawiło się dziś nad ranem - załatwiła swoje potrzeby i zjadła, ale poza tym cały czas leży, bolą ją łapki. Była u weterynarza, dostała drugi zastrzyk w pupę. Wyniki morfologii są dobre, nie ma do czego się przyczepić. Pewnie jest to jeden z kryzysów Mamusi, mamy nadzieję, że szybko jej to minie."
 
A na zdjęciu Mamusia w swojej kryjówce.
 


26.08.2013 - w drapakowym raju

Dzisiejsze wieści od Agnieszki:

"Nasza Mamuśka zaskoczyła, wróciła do swojej żywotności i znów nie dawała spać;-)
Poza tym Mamusia dostała od nowych przyjaciół śliczny domek - drapak:-)
Jak widać podoba jej się tam, ale nie napadła jeszcze na wiszącego szczurka.
Dziękujemy za wszelkie materialne i duchowe wsparcie, bez tego trudno nam byłoby opiekować się Mamusią."

A my dołączamy się do podziękowań i prezentujemy zdjęcia przeszczęśliwej kotki w jej nowym drapakowym domku!

 


05.09.2013 - kocie rozmowy

Wieści od tymczasowej opiekunki Mamusi:

"Witamy,
Mamuśka otrzymała od darczyńcy transporterek, jest już poskładany i w ogóle cacy, więc jeszcze raz dziękujemy!
Obecnie stan Mamuśki jest stabilny powiedziałabym, ale czekamy na leki, ponieważ nie można było ich ściągnąć z hurtowni - w zamian za to dostała u weterynarza zastrzyk, który ma działać kilka dni.

Mamuśka jest gadatliwym kotem... Nasz dialog wygląda mniej więcej tak:
- Czeeeść!
- Mrau.
- Co tam?
- Miau.
- No co...?
- Miauuu...
- Chcesz jeść?
- MIAAAUUUUU!

I oczywiście prędko wstaje, odwraca się i biegnie do miseczki.
Gdy tylko zrobię nowe zdjęcia to prześlę. Pozdrawiamy!"

 

10.09.2013 - drapakowego raju ciąg dalszy

"Mamuśka dziś miała gorszy poranek, bo zwróciła śniadanie, no i nie bawi się też zbytnio. Kotka miała dziś jednak labę, bo jej czworonożnych psich kolegów nie było w domu.

Karma do nas też już dotarła, także Mamusiny zapas jest zrobiony.

Przysyłam zdjęcia (zapomniałam sfotografować transporterek,

zrobię to następnym razem). Pozdrawiamy! Agnieszka z Mamusią."

My ze swojej strony też bardzo dziękujemy za transporterek dla Mamusi.

Jak podoba się Wam kotka w swoim drapakowym domku?

Gołym okiem widać, jak bardzo jest w nim szczęśliwa!

 


19.09.2013 - lepsze i gorsze dni...

"Witamy,

Mamuśka ma na zmianę lepsze i gorsze dni. Ostatnimi czasy stawy dokuczają jej bardziej niż zwykle, mało chodzi - woli spać na fotelu lub w swojej "budce - drapaku". Gdy jednak czuje się lepiej to podchodzi i domaga się pieszczot :-) No i zaczyna mruczenie oczywiście, wbija pazurki w swoją podusię i trochę rozciąga się.

Pozdrawiamy! Agnieszka z Mamusią."

 

24.09.2013

Serdecznie pozdrawiamy wszystkich Przyjaciół Mamusi i dziękujemy za wsparcie dla kotki.

Wczoraj otrzymaliśmy kolejną wiadomość od Agnieszki:
"W końcu przysyłam zdjęcia Mamuśka czuje się bez zmian, stabilnie, ale nie najlepiej. Wczoraj się z nią podroczyłam, a ponieważ bolą ją stawy, więc nie trwało to długo. Chcemy ją też czasem rozruszać, nie może cały czas tak leżeć i spać. Nie pamiętam, kiedy bawiła się zabawkami."
Poniżej zamieszczamy zdjęcie kotki, które przesłała nam Agnieszka. Jest też obiecane zdjęcie transporterka.

Więcej zdjęć znajdziecie tradycyjnie na wydarzeniu Mamusi na Facebooku.

 


28.09.2013

Dostaliśmy wczoraj nową wiadomość od Agnieszki:

"Witajcie! Dziś przesyłam troszkę zaległych zdjęć i jedno dzisiejsze z wizyty u weterynarza. Mamuśka ma duże problemy z utrzymaniem tylnej partii, chodzi "na kucaka", jakby to określić, tylne łapy są zniżone, widać, że jej bardziej dokuczają. Zabrałyśmy dziś Mamuśkę w nowym transporterku, muszę przyznać, że o wiele lepiej mi się ją teraz nosi - nadal jest ciężka;-) ale transporterek jest poręczniejszy, wygodniejszy. No i w końcu Mamusinkowy.

Mamuśka będąc zestresowana załatwiła swoje potrzeby w drodze. Oczywiście wiem, że u niej to stres, śmiesznie to jednak wyglądało, bo postawiłam na chwilę transporterek na drodze i poczekałam, rzecz jasna aż skończy.

Dostała zastrzyk, powinna się niebawem poczuć lepiej.

Pojawiła się kwestia usunięcia guza na brzuchu, o którym była mowa na początku historii, ponieważ zdecydowanie rośnie i potem może być trudny do usunięcia. Przy okazji, gdy Mamuśka byłaby pod narkozą sprawdzono by jej drożność kanalika łzowego, ponieważ cały czas jej cieknie z jednego oczka. Koszt wyniósłby maksymalnie około 170 zł. Na razie tak to wygląda.


A na zdjęciach: Mamuśka sprawdza nowy fotelik, bawi się sznurkiem, gdy jeszcze latem lepiej się czuła, śpi w walizce po moim powrocie do domu oraz czeka dziś u weterynarza."

 

 
05.10.2013 - zbieramy na zabieg usunięcia guza

Wieści od Agnieszki:

"Witamy.

Niestety cały czas musimy apelować o pomoc dla Mamuśki. Niebawem guz trzeba będzie usunąć (kwestia najbliższych kilku dni), a funduszy jest malutko :-( Ostatnio rozmyślałam o tym wszystkim i w sumie za chwilę minie rok, gdy Mamuśka była krok od śmierci - na początku listopada 2012 r. zniknęła na trzy dni, tak jakby chciała umrzeć, ale wróciła, tyle, że w ciężkim stanie. Od tamtej pory ratuję ją, a od tego roku ratują ją również inni - Wy - darczyńcy, fani, ponieważ nie jestem w stanie dać jej więcej niż ciepło, opiekę i dach nad głową. Uważam, że za dużo wspólnie już zrobiliśmy, by to teraz zaprzepaścić, a guz rośnie. Poza tym kotka jest wspaniała, nie sądziłam, że jestem w stanie aż tak pokochać kota:-)

Pozdrawiamy Was i liczymy na lepsze dni i dzień zabiegu, gdzie będzie można spokojnie opłacić fakturę."



15.10.2013 - chudziutka skarbonka

Mamusia znów miała gorsze dni, więc Agnieszka zabrała ją do weterynarza. Kotka dostała zastrzyk, po którym znów odzyskała trochę chęci do życia -znów chodzi po domu, zagaduje domowników i rozdrapuje dywan (bardzo lubi robić kulki z dywanu!). Ewidentnie odrabia wszystko to, co ostatnio przeleżała.

Niestety Mamusina skarbonka nie przybiera ostatnio na wadze, a kotka bardzo potrzebuje zabiegu usunięcia guza. Musimy się też przygotować na wydatki po zabiegu (leki, opatrunki, wizyty kontrolne). Dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie finansowe dla Mamusi.

Załączamy najnowsze zdjęcia dzielnej kotki.




21.10.2013 - zbliża się zima, czapki na głowy!

Dostaliśmy nową wiadomość od Agnieszki:

"Mamuśka ma się dobrze póki co, ale przeważnie więcej śpi. Na pewno nie zmieniło się u niej uruchomienie miauczenia na widok/dźwięk saszetki z mięskiem, wykonuje wtedy wręcz taniec. Zanotowaliśmy kilka wpłat na Mamuśkę (w tym są cykliczne - stałe), ale dotychczasowa suma nie wystarczy na pokrycie kosztów operacji i kolejnego opakowania Neoralu, a te Mamuśka musi zawsze mieć.Niezręcznie mi apelować do Państwa o pomoc dla Mamuśki, ale muszę poruszać ten temat, dopóki kotka nie będzie miała operacji, a jak już to opisywaliśmy wcześniej - jest to konieczne."

Z naszej strony bardzo dziękujemy wszystkim darczyńcom a jednocześnie dołączamy się do prośby opiekunki kotki - Mamusia bardzo potrzebuje tej operacji. Bez Waszej pomocy nie uda nam się uzbierać kwoty potrzebnej aby usunąć guza i zapewnić kotce leczenie po zabiegu.

Pieniążki można wpłacać na konto Fundacji:

Fundacja "PRZYSTANEK SCHRONISKO"
UL.RYMERA 1A LOK.26, 43-190 MIKOŁÓW
67 1050 1243 1000 0090 3014 0421
z dopiskiem "darowizna - koty - Mamuśka"



07.11.2013 - jesień przywiała kocie smuteczki

W ostatnich dniach Mamusia bardzo źle się czuła. Przestała się ruszać, jeść i pić. W poszukiwaniu świętego spokoju chowała się przed ludźmi i psami. Agnieszka zaniosła ją wczoraj do weterynarza. Kotka dostała kilka zastrzyków i płyn podskórny (forma kroplówki). Gdyby nie zaczęła sama jeść, to wrócilibyśmy do punktu wyjścia sprzed roku, kiedy jedzenie dla kotki było miksowane a Mamusia była karmiona strzykawką. Na szczęście wysiłki weterynarza przyniosły oczekiwany efekt i po powrocie do domu zaczęła się odżywiać i więcej ruszać. Dzisiaj kotka była na wizycie kontrolnej (Mamusia na zdjęciu), dostała kolejne zastrzyki i dawkę płynów. Agnieszka wzięła dla niej dwa opakowania Neoralu, co daje nam duży koszt na "dzień dobry" razem z dwiema już wizytami u weterynarza.

Rozkładamy ręce, ale pozytywnym aspektem jest to, że kotce polepszyło się - oby na jak najdłużej. Trzymajcie kciuki za Mamusię i jej opiekunkę. Oby udało nam się uzbierać trochę grosza, na operację wciąż nie starcza, a teraz doszły kolejne koszty leczenia.



17.11.2013 - guz rośnie...


Dostaliśmy kolejną wiadomość od Agnieszki:

"Kotka zakończyła branie antybiotyku i nie wiem dlaczego znowu spędza dużo czasu w swojej budce lub pod łóżkiem. Przeważnie śpi. Guz w powolnym tempie rośnie, nie chciałabym, żeby doszło do momentu, w którym nie będzie nadawać się do usunięcia, a kotka będzie z wielką piłką na brzuchu:-("

Niestety na operację wciąż brakuje środków...



19.11.2013 - udało się, są fundusze na operację!

W imieniu kotki chcielibyśmy podziękować Wam serdecznie za wszystkie datki, to dzięki Waszego wsparciu możemy dalej leczyć Mamusię. Jak tylko termin zabiegu będzie ustalony, powiadomimy Was, a tymczasem... Mamusia dziękuje Wam "osobiście" na zdjęciu!




23.11.2013 - operacja tuż tuż!

Jest już znany termin zabiegu usunięcia guza - operacja odbędzie się w tą środę (27.11). Widmo rosnącej w nieskończoność kulki na kocim brzuszku zostało zażegnane dzięki Waszej pomocy. Teraz pozostaje nam trzymać mocno kciuki, aby zabieg się udał i przebiegł bez komplikacji. Ciężkie to kocie życie, ale mimo to kotka wciąż walczy.

A na zdjęciu sfoszona Mamusia za piecem.

Jak myślicie, kto ją tak zdenerwował?

Weterynarz?

Czy może raczej psi współlokatorzy?



27.11.2013 - Mamusia już po zabiegu

Mamy dla Was dobre wieści - kotka jest już po zabiegu, wszystko udało się bez komplikacji! Guz został usunięty. Ale o tym opowie Wam Agnieszka, opiekunka Mamusi:
"Kotkę rano przetransportowano na zabieg i odebrano ją późnym popołudniem (za co dziękuję pomocnikowi, który zapewne to odczyta). Nie było komplikacji w czasie operacji, guz został usunięty. Mamuśce zrobiono od razu prześwietlenie nadgarstków i okazało się, że ma zmiany zwyrodnieniowe. Wiadomo też, że ma powiększone węzły chłonne, nie wiemy tylko czy to z powodu guza. Mamuśka póki co pozostanie w ubranku, jest w trakcie wybudzania i próbuje maszerować i czołgać się. Całkowity koszt na chwilę obecną wyniósł prawie 200 zł, także jest mała luka funduszowa, a kotka będzie jeszcze zabrana na kontrolę w piątek. Pozdrawiamy!"
A my ze swojej strony prosimy o pomoc finansową dla kotki, żeby móc opłacić dług u weterynarza.



30.11.2013 - kocia modelka czuje się coraz lepiej

Witajcie!

Wszystkich Przyjaciół Mamusi informujemy z radością, że kotka czuje się coraz lepiej. Wczoraj Mamusia była na kontroli u weterynarza. Zdjęto jej opatrunek, wszystko dobrze wygląda i goi się, dostała też antybiotyk.

Agnieszka napisała nam, że wygląda na to, iż kotka czuje się lepiej niż przed zabiegiem! Jakby ktoś jej zdjął ciężar (w postaci guza ma się rozumieć), nawet po zabiegu biegała po domu, mimo, że była jeszcze słaba i nieprzytomna.

Mamusia mogłaby śmiało zostać kocią modelką, zobaczcie tylko jak pięknie pozuje na zdjęciu w swoim pooperacyjnym "ubranku"! Z całego serca dziękujemy Wam w imieniu kotki za wsparcie i pomoc, także tą finansową. Bez Waszego wsparcia nie udałoby się przeprowadzić zabiegu usunięcia guza.


07.12.2013

Mamusia była wczoraj u weterynarza na zdjęciu niektórych szwów - reszta będzie usunięta w poniedziałek.

A oto relacja Agnieszki:

"U weterynarza dowiedziałam się więcej rzeczy:
- Mamuśce usunięto dwa guzy, a nie jeden
- Ten drugi usunięto z sutka
- Nie ma gwarancji, że nie będzie nawrotu, ponieważ gdy Mamusia była kastrowana miała już wycinany taki guz z sutka
- Nadgarstki ma w fatalnym stanie; może być to spowodowane tym, że jest jednak wiekową kotką i żyła na dworze i/lub ma po prostu problem artretyzmu
- Rany po zabiegu mogą goić się wolniej, ponieważ bierze Neoral. A Neoral bierze, ponieważ źle się czuje, więc jest to błędne koło, staramy się jednak pilnować jej higieny."


09.12.2013 - wieści od opiekunki kotki:

"Mamuśka ma zdjęte wszystkie szwy. Ubranko zdejmę jej jutro, aby nie zlizywała sobie preparatu:-) Na chwilę obecną jest w porządku, a zabieg jest zapłacony. Niestety z finansami nie ma stabilnej sytuacji, bo to, co udało się nazbierać było na zabieg, a koszty będą niedługo nowe, ponieważ kotce kończy się drewniany żwirek, pomału trzeba też myśleć o karmie (dla przypomnienia: Mamuśka jada Royal Canin Gastro Intenstinal) i trzeba będzie zapłacić za dwa opakowania Neoralu ok. 120 zł.
Do mnie Mikołaj przychodzić nie musi. Ale jedno z życzeń, o których myślę to to, aby Mamuśce niczego nie zabrakło już do końca życia. Każdy może mieć pewność, że kotka ma zapewnioną u mnie opiekę. Żałuję tylko, że finanse nie pozwalają na to, bym sama się wszystkim zajęła i że muszę Was prosić o pomoc przy kotce. Nasze zwierzaki są jak dzieci, co wiąże się czasem z kolosalnymi wydatkami, gdy któreś zacznie chorować. Myślę, że wiecie coś o tym, jeśli macie chorych pacjentów w domu. Przysyłamy uściski i podziękowania."


18.12.2013 - pod górkę...

Witajcie,

Tym razem niestety nie mamy dobrych wieści.

Mamusia od kilku dni źle się czuje, każdego dnia wymiotowała. Myśleliśmy, że to chwilowe, bo zachowywała się normalnie i miała apetyt, ale zwymiotowała wczoraj więcej niż zwykle, dlatego Agnieszka zabrała ją do weterynarza.

Kotka zdążyła się niestety trochę odwodnić. Dostała płyn podskórny i dwa zastrzyki; przeciwwymiotny i przeciwbólowy. Kolejne dni dadzą odpowiedź.

Leczenie Agnieszka kontynuuje na razie w domu.



19.12.2013 - ... i z górki

Ufff! Z wielką uglą możemy Wam przekazać, że leczenie pomogło i Mamusia czuje się już lepiej.

Kotka od rana była karmiona i niczego nie zwróciła, dodatkowo dostała wieczorem drugą część płynów, co oczywiście jej się nie podobało. Najważniejsze jednak, że jest lepiej.

Niestety zmienny stan zdrowia Mamusi wymaga wizyt u weterynarza i podawania doraźnie leków (nie licząc Neoralu, który Mamusia zażywa regularnie). Ponownie zwracamy się do Was o pomoc finansową.

Kotka z niepokojem zagląda do swojej wychudzonej świnki skarbonki - liczy się każda złotówka...



24.12.2013 - kocia Wigilia - Wesołych Świąt!

Wiadomość od Agnieszki:

"Wczoraj Mamuśka znów odwiedziła swoich znajomych w kitlach. Nie chciała nawet po podaniu parafiny się załatwić. Dopiero w stresie zrobiła to po części u weterynarza, ale Pani doktor i tak usunęła Mamusi zalegający "twardy dowód" i znów podała parafinę. Mamy nadzieję, że będzie już samodzielnie i naturalnie załatwiać swoje potrzeby (nie licząc siusiania, które Mamusi idzie ekspresowo po podawaniu płynów - wczoraj również dostała). Kolejna wizyta dzisiaj, w Wigilię, na zastrzyki. Chodzi o to, że gdy zastrzyki przeciwzapalne przestają działać kotka ponownie czuje się źle, a jak wiadomo, jest teraz okres świąteczny i trzeba ją zabezpieczyć. Nie chciałabym żeby cierpiała, jeśli można temu zapobiec.

Podsumowując: droga do weterynarza jest wydeptana ponownie, rachunki rosną, a Mikołaj nas chyba olał, bo zdrowia Mamusi nie przyniósł, a przecież tylko o to go prosiłam. W dodatku zachorował mój prywatny piesek, ale to już nie jest temat fundacyjny, więc nie będę Was; Moi Drodzy tym obarczać.

Pragniemy z Mamuśką życzyć Wam spokojnych Świąt, a w szczególności zdrowych, bo jak wiecie: właśnie to jest bezcenne."

A my w imieniu kotki serdecznie chcielibyśmy podziękować za wszelkie wpłaty na jej leczenie. W listopadzie udało się nam uzbierać w sumie 325 zł, z czego większość wydaliśmy na usunięcie Mamusinego guza, natomiast w grudniu uzbieraliśmy jak dotąd 62,50 zł (konto ostatni raz sprawdzaliśmy wczoraj, jeśli były jeszcze jakieś wpłaty mogły nie zostać jeszcze zarejestrowane). Bardzo, bardzo dziękujemy wszystkim Przyjaciołom Mamusi!

Nasze grudniowe wydatki to jak na razie:

Neoral: 120 zł
Żwirek: 45 zł

Karma: 130 zł

oraz weterynarz, u którego rachunek jest na razie otwarty.

Niestety przy konieczności tak częstych wizyt suma może być całkiem spora...

Jak widzicie, nie jest lekko... Ale Mamusia chce walczyć - dla tych dni gdy czuje się lepiej i może się bawić i brykać na swoim drapakowym domku. Dalej apelujemy więc o wsparcie dla niej. Prosimy, zostańcie Mamusinowymi Mikołajami! :)


02.01.2014 - Nowy Rok

Wiadomość od Agnieszki:

"Witajcie! Na Mamuśkę od 16 do 30 grudnia wpłynęło w sumie 157,50 zł, za co serdecznie dziękujemy! Ponieważ kotka odwiedza znów regularnie weterynarza, więc środki finansowe są cały czas potrzebne.

Obecnie Mamuśka przebywa w przychodni weterynaryjnej, ponieważ będzie musiała mieć pobrany do badań mocz i krew.

Ostatnio znów narzeka na tylne łapki, bolą ją, ale paradoksem jest to, że zaczyna wskakiwać na blat kuchenny, czego nigdy nie robiła. Ukradła z blatu nawet kawałek ciasta, ale ponieważ została przyłapana na gorącym uczynku to musiała się z nim pożegnać :) Na widok ciasta chyba zmieniły jej się kubki smakowe, bo zrobiła się wybredna wobec suchej karmy... (chociaż się nie dziwię - też wolałabym ciasto!) A nie zawsze może dostać pachnące saszetki.

Póki co to tyle, pozdrawiamy w Nowym Roku!"

A na zdjęciu - Mamuśka sprytnie przejęła nowiutkie psie posłanie, wygląda na to, że to ona rządzi w psim stadzie :)



04.01.2014 - trochę wieści od strony medycznej

Świeżutkie wieści od Mamusi i jej opiekunki:

"Witajcie, jest już komplet wyników i nowe postanowienia, ale bynajmniej nie noworoczne.

Mamusiowe wyniki są dobre, prócz leukocytów, które znów zaczynają rosnąć, dlatego będziemy to kontrolować.

Przesyłam Wam wyniki badań oraz prześwietloną Mamusię pod narkozą do zabiegu wycięcia guzów.

Mamuśka dostała od Cioci z Lecznicy próbkę innej karmy z Royala na spróbowanie, żeby zobaczyć czy będzie jeść - i zjadła bardzo chętnie!

Najwidoczniej jej ostatni brak apetytu to potrzeba zjedzenia czegoś innego.

Mamusi włączamy ENCORTOLON 5 mg w tabletkach, zobaczymy jak będzie się po nim czuć (dostawała go kiedyś w tej postaci, a ostatnio w zastrzykach, gdy miała kryzysy).

Obserwujemy i pozdrawiamy póki co!"


 

 

 

08.01.2014 - kocia radość

Mamy dobre wieści! Mamusia jest nie do poznania po Encortolonie. Biega po mieszkaniu, wskakuje z gracją na kanapy, przebiega pod psem i wślizguje się między łapy drugiego, skacze po blacie w kuchni i kradnie... Taka ona teraz jest. A ile mówi! Gada i gada, pyszczek jej się nie zamyka.

Oby ta sielanka trwała jak najdłużej!

W styczniu odnotowaliśmy dwie wpłaty na Mamuśkę: 5 zł i 25 zł. Serdecznie dziękujemy!

A na zdjęciu Mamusia i jej wyjątkowy kamuflaż...

 

 

21.01.2014 - sinusoida...

Wieści od Agnieszki:

"Witajcie, nie mam niestety zbytnio czasu, żeby opisać całą sytuację Mamusi, napiszę więcej za jakiś czas, a póki co nie mam zbyt dobrych wieści. Od ostatniego wpisu kotka zdążyła być u weterynarza trzy razy, dziś pójdzie kolejny. Było dobrze, ale nagle znowu zaczęła leżeć i wymiotować, nawet, gdy nie jadła. Odwodniła się trochę i do dziś jest na płynach z kroplówki. Dostawała zastrzyki przeciwwymiotne, przeciwbólowe, jest na Encortolonie i dostaje też Famidynę osłonowo na przewód pokarmowy.
W jednym dniu jest skoczna, wesoła, towarzyska, żarłoczna, a zaraz następnego dnia leży, śpi, nie chce jeść, bardziej bolą ją łapki, no i zdarza się, że wymiotuje. Taka sinusoida sprawia, że ciągle musimy być w pogotowiu... Mimo wszystko nie tracimy ducha walki i... pozdrawiamy!"

 

28.01.2014 - złe wieści

Otrzymaliśmy niestety złe wieści od opiekunki Mamusi...

"Witajcie. Z Mamuśką jest bardzo źle. Na razie jest u swojej "Cioci" w lecznicy na obserwacji i podtrzymywaniu. Mamuśka przestała funkcjonować i reagować na leki. Kotka ma na pewno problem z chorobą autoimmunologiczną. Są różne przypuszczalne diagnozy: może mieć problem z zaburzeniami hormonów sterydowych czy nawet z chorobą Addisona (nadnercza). Ponieważ często wymiotuje i zwraca jedzenie, którego nie powinna, to warto byłoby jej zrobić gastroskopię. Niestety wiąząłoby się to z podróżą do Wrocławia, o kosztach już nie wspominając. To są setki złotych. Sama już nie wiem co robić, bo na razie nasza sinusoidka zatrzymała się na minusie.
Trzymajcie się."

 

 

31.01.2014 - sinusoida na plusie!

"Witajcie! Jakże miło mi poinformować, że kotka wyszła z kryzysu. Ciocia z lecznicy postawiła ją na nogi. Kotka nie wymiotowała, jadła, dostawała leki, płyny podskórne - miała świetną opieką, mam wrażenie, że wróciła z sanatorium. Teraz wyleguje sie na łóżeczku, drzemie, a czasem zwiedza mieszkanie i przemawia do nas mruczeniem, miauczeniem.
Mamuśka będzie dostawać leki raz dziennie + płyny podskórne dwa razy w tygodniu w domowym zaciszu.
Pozdrawiamy! Agnieszka z Mamusią."

 

11.02.2014 - kto kradnie kluski...

"Witamy!

Mamuśka czuje się w miarę dobrze, ale potrzebuje znów datków, bo wraca do lecznicy na kontrole, gdzie dostaje leki i kroplówkę - w domu również ją dostaje, ale w domu jest mniej grzeczna i się buntuje;-P W czasie, gdy w ciągu tygodnia była na suchej karmie zwymiotowała dwa razy, więc nie było tragedii. Wywinęła taki numer, że w trakcie tej "diety", gdy w kuchni przez chwilę nikogo nie było, dobrała się do surowej kluski, a gdy została przyłapana, to miała ją w pysku, puściła i uciekła z blatu. Na szczęście nie było żadnych konsekwencji zdrowotnych po tym incydencie.

Ponieważ nie jadła nic innego, to wczoraj zrobiłyśmy z mamą "zakupy" w lecznicy dla niej i ma mały zapas saszetek (te same co sucha karma). Chyba nie muszę Wam pisać, jak ten łasuch zareagował na to:-) To jest po prostu taniec rodem z brazylijskiego karnawału i śpiew jak na castingach do kociego X-factor. Machamy do Was! Agnieszka z Mamusią"

A my dołączamy się do prośby o złotówki wraz ze śpiewająco-tańczącą Mamusią :)

 

 

17.02.2014 - u Cioci w lecznicy


"Witamy,

kotka źle się czuła od porannej soboty, nic nie jadła, nie dostała też dlatego leków i wymiotowała do niedzieli. Została zaniesiona do weterynarza, tam ciocia postawiła ją na nogi. Zastrzyki, kroplówka i parafina, bo Mamuśka się zbuntowała i nie załatwiała swojej drugiej potrzeby. Kupiłam dla niej od razu saszetkę, żeby później ją zachęcić do jedzenia. Tak też się stało. Popołudniu czuła się lepiej i miauczała na widok saszetki. Do wieczora zjadła całą.

Dziś rano znów była w gabinecie weterynaryjnym na płynach i umówiliśmy się na wizytę na kolejny poniedziałek na badania, jeśli będzie w porządku. Trzeba znów sprawdzić brzuszek (USG) i morfologię. USG dlatego, że w tym ostatnim wykryto dziwną przestrzeń. Chcemy sprawdzić czy coś się zmieniło.Schodzimy też z Encortolonu, Mamusia będzie dostawać pół tabletki dziennie, nadal oczywiście Neoral i Famidynę. Ciocia z lecznicy myśli nad rozsądnym leczeniem kotki pod kątem wymiotów, bo tych zastrzyków nie może przewlekle dostawać.

Mamy leki, karmę i żwirek dla Mamusi, tego jej nie brakuje. Brakuje jej tego co większości ludzi - pieniędzy. A USG (25 zł) i morfologia (30 zł) wyniosą 55 zł, o ostatnich wizytach nie wspominając, bo to też nie jest niestety darmowe... Bardzo prosimy o wsparcie.

Mamusia do Was macha, mimo, że na razie bez zdjęcia. Wkrótce coś przyślemy. Pozdrawiamy, Agnieszka z Mamusią"

 


28.02.2014 - dziękujemy!


"Witamy,
od 18 lutego do 27 lutego odnotowano kilka wpłat na kotkę, uzbierało się 145 zł! Serdecznie dziękujemy, to pozwoliło pokryć kwotę badań - pisaliśmy o morfologii i usg, ale usg na razie nie wykonano, bo Pani doktor czeka na wyniki badań z morfologii i wtedy zadecyduje, czy te usg też teraz będziemy robić.

Kotka na razie jest w domu (ma też zaplanowane krótkie sanatorium w lecznicy polegające na obserwacji), nie wymiotuje (choć boję się, że skoro teraz to chwalę, to po zamieszczeniu tej informacji kotka znowu zacznie wymiotować), bawi się w miarę możliwości - korzysta z drapaka, ma apetyt, leniuchuje na łóżku (w nocy wchodzi mi na głowę, albo śpi w nogach), ostatnio interesuje się nawet wchodzeniem na parapety i podziwianiem śląskich widoków.
Można rzec - jak to dobrze, że jest dobrze.

Dziękujemy Wam i życzymy wszystkiego dobrego. Agnieszka z Mamusią."



09.03.2014 - tak zakończył się los... [*]

"Nie będzie "witajcie", "dzień dobry", "dobry wieczór". Nie dostarczę również życzeń dla Pań. Jesteśmy pogrążeni w smutku, ponieważ nasza koteczka zmarła dziś, tj. 8 marca 2014 r. o godzinie 13:05. Została uśpiona i poddana eutanazji, więc nie czuła żadnego bólu i byłam przy niej cały czas. Z lecznicą rozliczyłam się w kwestii leków, oddałam wszystko i będzie to na poczet innych pacjentów, a zmniejszy dług z faktury.

Ponieważ ostatnio nie było wieści ode mnie to napiszę jak to wszystko wyglądało: wprowadziliśmy na początku tygodnia nowe leczenie: stopniowo schodziliśmy z Encortolonu, a z czasem mieliśmy też zejść z Neoralu, ponieważ te wymioty nie ustawały. Było fajnie po wizycie u weterynarza, a później i tak wymiotowała i była słaba. Włączyliśmy leki przeciwwymiotne, tj. Metoclopramidum, które było w aptece specjalnie dla kotki przygotowane w stosownych porcjach. To i tak nie pomogło. Dostawała tylko saszetki Gastro Intenstinala, żeby jej się lepiej jadło, ale to i tak zwróciła. Poszła znów na kroplówkę i na zastrzyk. Zrobiono jej też USG. Okazało się, że wątroba jest w stanie tragicznym - w większości zajęta prawdopodobnie przez nowotwór (do stwierdzenia 100% trzeba byłoby zrobić biopsję, ale nie stać nas na to, a na podstawie tego USG i tak było widać, że wątroba nie funkcjonuje). Nerka też zaczynała być zniekształcona.

USG miała robione miesiąc wcześniej i nie było aż tak źle, więc to pokazało nam co stało się z kotką w ciągu miesiąca. Są też przypuszczenia, że i trzustka mogła mieć problemy. Pojawiła się do rozważenia decyzja o skróceniu jej cierpień. Zabraliśmy kotkę do domu. Leki odłożyliśmy, dostała tyle jedzonka ile chciała (nie objadała się) i spędziła u nas ostatnią noc i poranek w ciszy i spokoju. Nawet trochę się bawiła jeszcze na drapaku (czuła się dobrze, bo dostała leki w lecznicy). Można byłoby to przedłużać na siłę, co wiązało by się z tym, że ona byłaby u weterynarza codziennie, a choroba i tak by postępowała. To przestało mieć sens.

Wszystkim jest nam przykro, i dużo osób włożyło wiele serca w leczenie Mamusi, uważam, że w szczególności weterynarze i "ciocia" od kotki, Pani doktor. Każda osoba, która też wpłacała daną kwotę na Mamusię przyczyniła się do jej dobrego bytu. Była kotem bezdomnym, bez Waszej pomocy nie bylibyśmy w stanie zaoferować opieki nad trzecim, chorym zwierzątkiem. A tak, udało się nam podarować jej 1,5 roku życia w ciepłym domu - była u mnie od listopada 2012 r.

Cholernie mi jej brakuje po tych 17-tu miesiącach, ten pokój jest teraz pusty. Nawet, gdy chowała się za piec to wiedziałam, że jest w pokoju i wyjdzie, jak poczuje się lepiej. Odezwę się jeszcze później, bo nie jestem w stanie jakoś o tym wszystkim pisać. Możecie popatrzeć na zdjęcia i pamiętać Mamusię taką, jaka była, dołączyłam ich dość sporo - głównie dzisiejsze, zanim po raz ostatni została zaniesiona do weterynarza."

 

 

 

 

Bądź szczęśliwa za Tęczowym Mostem, Mamusiu [*].
Dziękujemy Wam, Przyjaciele Mamusi, że byliście z nią do ostatnich chwil i że mogła zawsze na Was liczyć.