Fundacja Przystanek Schronisko
Numer konta bankowego:
PL 67 1050 1243 1000 0090 3014 0421
SWIFT: INGBPLPW
KRS: 0000431376
NIP: 6351830983

 

Nieraz do naszego schroniska trafiają psy bardzo wycofane, skrzywdzone przez człowieka. Siedzą wystraszone w boksach, nie pokazują się odwiedzającym, nie chcą wyjść na spacer, nie cieszą się na widok człowieka, tak jak reszta psów. Te psy najbardziej potrzebują pomocy wolontariuszy, by przekonać się, że ręka nie oznacza bólu, tylko daje ukojenie; że nie każdy człowiek jest zły. Takim psem był właśnie Rex. Przy pierwszym spotkaniu z jedną z naszych wolontariuszek siedział przestraszony w swoim boksie, nie wiedział, czego się spodziewać, gdy otworzyły się drzwi boksu. Nie chciał podejść, bał się dotyku… Ale dziewczyna się nie poddała i postanowiła zdobyć zaufanie psa. Po dłuższej chwili i wielu smaczkach udało się go zapiąć na smycz, ale był to dopiero pierwszy krok na długiej drodze. Rex nie szedł, tylko praktycznie się czołgał, nie chciał podchodzić do ludzi, na smyczy bardzo ciągnął, jakby chciał biec przed siebie, jak najdalej od człowieka. Wolontariuszka wiedziała, że czeka ją dużo pracy, żeby Rex znów zaufał ludziom. Pies na każdym kolejnym spacerze coraz bardziej ufał wolontariuszce, powoli pokazywał nie tylko jakim jest cudownym i kochanym psem, ale też jak bardzo został skrzywdzony. Psiak z pewnością był bity, a na widok spotkanego w parku starszego pana z laską wpadł w prawdziwą panikę.

Jednak trudy naszej wolontariuszki nie idą na marne - gdy podchodzi do boksu, Rex już nie ucieka, lecz z radością czeka na wyjście. Choć jeszcze niepewnie, to chętnie podchodzi do ludzi, aby zostać pogłaskanym. Swojej opiekunce zaufał bezgranicznie, pozwala jej na wszystko, a gdy na chwilę musi zostać z kimś innym i traci ją z oczu, jest zaniepokojony i wyrywa się w jej stronę. Dziś Rex ze swoją wolontariuszką stanowią zgrany duet. Choć przed Rexem jeszcze długa droga do normalności i prawdopodobnie zawsze będzie się bać podniesionej ręki, to teraz zyskał osobę, która zrobi wszystko, by już do końca swojego życia był szczęśliwy. Wierzymy też, że gdzieś na Rexa czeka człowiek, który pokocha go tak mocno, jak pokochała go jego opiekunka, i już nikt nigdy go nie skrzywdzi.

Praca z tak wystraszonym psem nie jest łatwa, ale zawsze daje naszym wolontariuszom dużo satysfakcji. Bardzo przyjemnie się patrzy, jak taki pies z każdym kolejnym spacerem się zmienia, jak zaczyna poznawać uroki zwykłego psiego życia, zabawy z człowiekiem, czy po prostu zwykłego wspólnego spaceru. Czy warto? Oceńcie sami, patrząc na poniższe zdjęcia ;)