Fundacja Przystanek Schronisko
Numer konta bankowego:
PL 67 1050 1243 1000 0090 3014 0421
SWIFT: INGBPLPW
KRS: 0000431376
NIP: 6351830983

 

Kotka Mamuśka

Poznajcie historię dzielnej kotki, która nie poddała się do samego końca


 

W skrócie o Mamuśce...


Mamuśka była śliczną kotką po przejściach. Z pewnością zanim tarfiła na ulicę, miała kiedyś dom (widać to było po jej zachowaniu). Kotka bardzo kochała ludzi, chodziła za człowiekiem, lubiła się łasić. Kotka była przyzwyczajona do kontaktów z innymi kotami, tolerowała też nieagresywne psy, jednak ze względu na jej stan zdrowia szukaliśmy dla niej domu bez innych zwierząt.

Dlaczego potrzebowała pomocy?

Mamuśka trafiła do nas poważnie przeziębiona, dom tymczasowy zaoferowała jej Agnieszka. Niestety pomimo leczenia kotka długo borykała się z chorbą, co wzbudziło u weterynarza podejrzenie białaczki. Dwa przeprowadzone testy zaprzeczyły tym podejrzeniom, później dowiedzieliśmy się że kotka najprawdopodobniej cierpiała na nieuleczalną chorobę autoimmunologiczną i tylko lek który przyjmujmowała (Neoral) pozwalał jej chodzić i bawić się. Mamusia musiała regularnie go przyjmować, gdyż w przypadku odstawienia go jej stan zdrowia się pogarszał. W listopadzie 2013 r. kotka przeszła operację usunięcia guza. Odeszła od nas w Dzień Kobiet, 8 marca 2014 r.

Bądź szczęśliwa za Tęczowym Mostem, Mamusiu [*].

 

Dziękujemy opiekunom wiertualnym Mamusi,

którzy co miesiąc oferowali jej swoją pomoc.


1. Janina Bakoś - Katowice - deklaracja 5 zł co miesiąc

2. Krzyś - Mysłowice - deklaracja 5 zł co miesiąc

3. Bożena Sobieszek - Katowice - deklaracja 5 zł co miesiąc

4. Anna Kreft - deklaracja 25 zł co miesiąc

 

A oto historia Mamusi...

 



Mamuśka prawdopodobnie została wyrzucona z domu pod koniec 2011 roku. Przywędrowała na jedno z podwórek w centrum Katowic i tu pozostała, a wiosną 2012 roku urodziła dwójkę kociąt. W okresie wakacyjnym tego samego roku kotka została wysterylizowana. Niestety w listopadzie przeziębiła się, z dnia na dzień jej stan się pogarszał, aż trafiła w kiepskim stanie do lecznicy weterynaryjnej. Od tamtej pory jest pod opieką Agnieszki w domu tymczasowym.

Mamuśka jest bardzo dzielna; znosiła różne zabiegi, podawane kroplówki (na zdjęciu po lewej), zastrzyki, lekarstwa, karmienie ze strzykawki. Mimo intensywnego (i niestety kosztownego) leczenia jej stan poprawiał się bardzo powoli, dodatkowo pojawiło się też podejrzenie białaczki. Dwa badania częściowo wykluczyły białaczkę, jednak aby mieć stuprocentową pewność, będą musiały być powtórzone za jakiś czas. Kotka miała też robione USG, jednak badanie nie wykazało żadnych zmian chorobowych. Efekt przyniosło dopiero leczenie drogim środkiem o nazwie Zylexis, niestety Mamuśka nabawiła się problemów trawiennych i zwracała jedzenie. Lekarz zalecił dietę weterynaryjną na której kotka pozostaje po dziś dzień - jej koszt to około 100 zł miesięcznie.

Kotka niestety nie może pozostać u Agnieszki na stałe, ponieważ jej tymczasowa opiekunka posiada już dwa psy, a w mieszkaniu nie ma zbyt wiele miejsca, dlatego szukamy dla Mamusi domu na  resztę życia.


    

 

02.01.2013 - drobnymi kroczkami ku zdrowiu

Nowy rok zaczął się dla Mamusi o wiele lepiej niż poprzedni. Wyniki krwi poprawiły się, jednak za 3 tygodnie trzeba będzie powtórzyć badanie. Kotka miała w ostatnim czasie nieznaczne problemy z chodzeniem, jednak rentgen nie wykazał żadnych zmian - problemy wyniknęły najprawdopodobniej z leczenia sterydami (po sterydach czasem tworzą się zatory, które utrudniają poruszanie się). Teraz jednak kotka chodzi już bez problemu, a dawka sterydów (Encorton) jest stopniowo zmniejszana.

Mamuśka uśmiecha się grzecznie i macha łapką do wszystkich dobrych ludzi, może ktoś wspomoże grosikiem, i z każdym badaniem i lekiem drobnymi kroczkami uda się dojść do zdrowia. A zdrowa kicia na pewno szybko znajdzie nowy dom...

 

 

07.01.2013 - w kocie oczy mocno wieje wiatr

Niestety problemy z chodzeniem powróciły... Mamusia prawie cały czas leży, wstaje tylko, żeby się przeciągnąć, zjeść i skorzystać z kuwety. Czasem bywa tak, że jej opiekunka musi ją do tej kuwety zanieść. Z nadzieją czekamy na kolejne wieści, dawki  Encortonu są coraz mniejsze, dlatego skutki uboczne kuracji sterydowej powinny wkrótce ustąpić. Kotka, oprócz Enortonu, przyjmuje obecnie także Ranigast Pro.

Prosimy Was z całego serca o trzymanie kciuków za Mamuśkę i przesyłanie w jej kierunku dobrych myśli, a kto może - niech wspomoże - grosikiem, karmą lub żwirkiem.

A na zdjęciu drrrrapieżna Mamusia, która niczym prawdziwy tygrys upolowała panterkową kanapę.

 

 

11.01.2013 - Mamusia prosi o pomoc

Mamusia dostała u weterynarza zastrzyk przeciwbólowy i czuje się trochę lepiej. Chętnie przyjmuje pieszczoty, a momentami nawet się bawi. Obecnie Agnieszka daje jej syrop uśmierzający ból, który też bardzo pomaga. Weterynarz badał kotkę, ale na razie trudno powiedzieć, czy to z powodu sterydów bolą ją łapki, czy też to coś innego... Będzie wiadomo dopiero po odstawieniu leku. Niestety nie mamy funduszy na jej leczenie, diagnostykę i specjalistyczną karmę... Na razie udało się zebrać 40 złotych, za które Agnieszka kupiła dla kotki syrop i trochę karmy, a także zapłaciła za dzisiejszą wizytę u weterynarza. Boimy się, co będzie dalej...

Na zdjęciu Mamusia błagalnie wyciąga łapkę, prosząc o pomoc, może jakaś osoba o dobrym sercu zechce wspomóc grosikiem...


14.01.2013 - wizyta u weterynarza

Mamusia była dziś u weterynarza i dostała zastrzyk przeciwbólowy - od razu poczuła się lepiej, widać, że zastrzyki o wiele bardziej służą jej niż syrop. Niestety, nie są tanie... jeden zastrzyk kosztuje 16 złotych.

Serdecznie dziękujemy Wam za wszystkie wpłaty, dzielnie zbieramy dalej, bo przy chorym zwierzaku pieniążki szybko topnieją - specjalistyczna karma, żwirek, zastrzyki, badania, wizyty u weterynarza, to wszystko kosztuje. Już za kilka dni kończymy leczenie sterydami (dawki są obecnie cały czas zmniejszane), dla Mamusi to światełko w tunelu bo jeśli ból łapek jest skutkiem ubocznym podawania Encortonu, objawy ustąpią (i oby tak się stało!). Weterynarz zalecił morfologię w najbliższym czasie, niestety ostatnie wyniki nie były idealne, koszt badania to 30 zł.

Jeśli ktoś z Was ma niepotrzebny transporterek, Mamusia chętnie go przygarnie.

I, oczywiście, dalej szukamy dla kotki przystani na resztę życia.

 

 

15.01.2012 - te gorsze chwile

W życiu, także tym kocim, bywają lepsze i gorsze chwile. Lepsze są, gdy można się połasić do człowieka i pobawić choinkową bombką, gdy ma się dom, choćby taki tymczasowy. Jednak nawet wtedy mogą nadejść te gorsze chwile. Gorsze chwile są wtedy, gdy pomimo starań, pomimo ludzi, którzy przesyłają same dobre myśli oraz działające cuda złotówki, coś niedobrego zdaje się czyhać na zwinne kocie łapki.

Mamusia ma guzka na brzuszku. Co gorsze, dziś Agnieszka zauważyła, że się powiększył. Nie chcemy, żeby to było to najgorsze, i wierzymy, że nie będzie. Już wkrótce morfologia, jeśli będzie dobra i uda się uzbierać wystarczająco dużo pieniążków, kotkę będzie czekać zabieg usunięcia guzka.

Wierzymy, że się uda i prosimy Was, abyście i Wy pomogli nam swoją wiarą, obecnością, wsparciem, kotka bardzo tego teraz potrzebuje.
Mamusia się nie poddaje i uśmiecha się do Was, dziękując za pomoc, także tą finansową. Dzięki Waszym wpłatom Agnieszka mogła zabrać kotkę na kolejny zastrzyk przeciwbólowy i kupić karmę i żwirek.

Wciąż poszukujemy transporterka.
Walka o kochający dom i zdrowie - trwa.

 

 

17.01.2012 - Mamusia się nie poddaje

Dzisiaj Mamusia była u weterynarza na zastrzyku przeciwbólowym. Tak pisze o niej Agnieszka: "Mamusia do niedzieli będzie na zastrzykach przeciwbólowych. Kupiłam jej karmę Gastro Intestinal, także starczy na jakiś czas. Gdyby nie ludzie dobrej woli, nie byłoby to możliwe! Mamusia zwymiotowała dzisiaj, ale inne czynności życiowe w normie - tylko łapki jej dokuczają. Jeśli nic złego nie będzie się działo to kolejną wizytę ma w poniedziałek. Kotka dostaje dziennie ćwiartkę Ranigastu Pro 75 mg, dziś dostanie ostatnią dawkę sterydu (Encortonu)."

Najważniejsze by poprawiły się wyniki krwi i żeby problemy z chodzeniem ustąpiły. Na zdjęciu dzielna Mamusia pozdrawia Was z gabinetu weterynaryjnego, gdzie niestrudzenie - i to dzięki Waszej pomocy finansowej - walczy o zdrowie.

 



22.01.2012 - koci uśmiech

Kotka Mamusia macha łapką do wszystkich ludzi, którym jej los nie jest obojętny, ciesząc się, że jesteście z nami i pomagacie jej w powrocie do zdrowia i w szukaniu domu na resztę życia.
A oto wieści od Agnieszki, Mamusiowej opiekunki: "Wczoraj Mamusia była u weterynarza i do piątku będzie na zastrzykach. Morfologię ma mieć zrobioną później, więc na razie czekamy. Kupiłam jej dwa worki żwirku."
Wizyta u weterynarza, żwirek, zastrzyki - to oczywiście możliwe tylko dzięki Waszej pomocy, za którą Mamusia z całego kociego seduszka Wam dziękuje. Pieniążki zbieramy cały czas, niestety wszystko kosztuje, a przed Mamusią zabieg usunięcia guzka jak tylko wyniki krwi będą na tyle dobre.

Na zdjęciu Mamuśka uśmiecha się i puszcza do Was oczko ;)


27.01.2012 - długa droga do domu

Mama Agnieszki była dzisiaj z kotką u weterynarza. Mamuśka w drugim tygodniu lutego będzie miała robioną morfologię, operację wycięcia guzka na brzuszku, badanie RTG (trzeba zdiagnozować problemy z chodzeniem, być może nie są spowodowane sterydami tylko czymś innym) i ewentualnie biopsję kości jeśli RTG wykaże jakieś niepokojące zmiany. Całość będzie kosztować około 300 zł i wszystko zależy od tego czy taką sumę uda się nam uzbierać. Najtrudniej jest zawsze zdiagnozować chorobę aby móc potem dobrać odpowiednie leczenie.

Mamusia nie umarła w samotności na ulicy ponieważ ktoś zatrzymał się by jej pomóc. Tak, to była Agnieszka. Kotka wygrała z przeziębieniem dzięki osobie, która podarowała nam Zylexis, na który Agnieszki nie byłoby stać. Silny lek i sterydy nadwryrężyły Mamusiny żołądek i naprawdopodobniej łapki, ale i tu znaleźli się dobrzy ludzie - tak, to Wy! - którzy wpłacali pieniążki i można było kupować kotce specjalistyczną karmę, robić zastrzyki przeciwbólowe i chodzić z nią do weterynarza. Bo dobro tak właśnie powstaje - poprzez łańcuch ludzi, którzy nie są obojętni na cierpienie innych. I każdy z Was, swoimi datkami i obecnością, sprawia, że Mamusia może dalej walczyć. Dlatego i tym razem prosimy Was o pomoc, bo wiemy, że Mamuśka może na Was liczyć.

Jednocześnie z całego serca dziękujemy Wam w imieniu kotki i jej opiekunki.

Mamusia niepewnie patrzy w przyszłość, ale nie boi się.

Dzielnie znosi każdy zastrzyk, bo być może gdzieś na końcu tej drogi jest zdrowie i kochający dom...

 

02.02.2013 - czekamy...

U Mamusi nic się na razie nie zmieniło - na szczęście, bo żadne z nas nie chciałoby żadnych zmian na gorsze. Brak poprawy też jednak martwi... Kotka dalej ma problemy z chodzeniem, przez większość dnia wyleguje się lub śpi. Są jednak i te lepsze momenty, kiedy wstaje, przeciąga się i zaczyna się bawić. Jej entuzjazm budzi w nas nadzieję, wiarę w to, że trzeba walczyć i nie wolno się poddawać. Udostępiniajmy, zapraszajmy znajomych na Mamusine wydarzenie na Facebooku - by w końcu zadzwonił telefon, by kotka znalazła swój dom na resztę życia.

Link do wydarzenia Mamusi znajdziecie tutaj.

 

07.02.2013 - zbieramy na operację i badania

Pomoc. Pomoc jest gdy człowiek wyciąga rękę w stronę zwierzęcia, które jednym łatwym ruchem mógłby skrzywdzić, a jednak nie robi tego. Ręka nie bije, tylko głaszcze. Nie przeraża, lecz wzbudza zaufanie. Ręka pomaga przetrwać nawet te najgorsze chwile, daje poczucie bezpieczeństwa. Bo ręka jest dobra gdy człowiek jest dobry. Daje nadzieję na lepsze jutro.

Nadzieja na lepsze jutro w przypadku Mamusi to koszt około 300 złotych. O ile nic nie stanie na przeszkodzie, w przyszłym tygodniu kotka przejdzie zabieg usunięcia guzka. Bardzo chcemy zrobić Mamusi jak nawięcej badań by zdiagnozować jej problemy z chodzeniem, a najważniejsze to zrobić je w trakcie jednej narkozy. Każda narkoza niesie ze sobą ryzyko, a chcemy Mamusi tego ryzyka oszczędzić. Weterynarz zasugerował kilka badań, które przybliżą nas do diagnozy problemów z chodzeniem, można by je wykonać w czasie, gdy kotka będzie pod narkozą w dniu zabiegu.

Koszt całości - czyli zabiegu i sugerowanych badań - to 300 złotych. Będziemy jednak mogli zrobić tylko tyle, na ile będzie nas stać. Dlatego z całego serca prosimy Was o grosik dla Mamusi, tylko wspólnymi siłami może nam się udać uzbierać na zabieg i badania.

 

09.02.2013 -  droga ku zdrowiu

Dzisiejsze wieści od Agnieszki:

"Mamusia była wczoraj u weterynarza, dostała zastrzyk. Wieczorem, gdy się do niej dosiadłam na kanapie i zaczęłam ją głaskać po brzuszku i łapkach to w pewnym momencie objęła moją rękę łapkami i zaczęła podgryzać. Nie wiem czy to była oznaka zabawy czy raczej niezadowolenia, ale to chyba dobry znak. Dzisiaj kotka też była u weterynarza. Dostała kilka zastrzyków i pobrano jej krew do badań. Po weekendzie będę rozmawiać z weterynarzem co dalej, bo pieniędzy zostało tylko na ewentualną operację, a niebawem kończy jej się karma. Jeśli ktoś nie może wspomóc kotki finansowo, a może podarować taką karmę (karma dobrej firmy dla kotki z wrażliwym układem pokarmowym, obecnie Mamusia je Royal Canin Gastro Intestinal Cat), byłoby wspaniale. Oczywiście pieniądze też są potrzebne. Weterynarz stwierdził u Mamusi stan zapalny stawów, bardzo ją bolało przy drugiej próbie pobrania krwi."

Ponownie apelujemy o pomoc dla kotki, Mamusia nie poddaje się, my też nie możemy.

 


14.02.2013 - gdy koniec czai się za rogiem...

Niestety nie mamy dobrych wieści... Stan Mamusi pogorszył się, ma bardzo napuchnięte stawy i przez ból nie może chodzić. Wyniki morfologii niestety są złe - pomimo leczenia morfologia pogorszyła się w porównaniu do badań ze stycznia. Zabieg usunięcia guzka został z tego powodu na razie odwołany.

Wczoraj Agnieszka zaniosła kotkę do przychodni weterynaryjnej, w której Mamusia pozostanie przez kilka dni - chcemy aby kotka cierpiała jak najmniej, a tam na bieżąco dostaje zastrzyki przeciwbólowe i ma robione badania. Weterynarze nie są jednak dobrej myśli, obawiają się, że Mamusia może mieć poważną chorobę autoimmunologiczną, która atakuje jej organizm. Wszyscy się boimy...

Obecnie kotka ma podawany nowy lek, ale jest to terapia ostatniej szansy. Jeśli w przeciągu kilkunastu dni nie będzie żadnej poprawy, nie będziemy przedłużać jej cierpienia... Nie chcemy by musiała żyć w narastającym bólu, bez szans na wyleczenie czy jakąkolwiek poprawę. Prosimy, przesyłajcie Mamusi pozytywne myśli i trzymajcie kciuki, żeby lekarstwo zadziałało. Na razie tylko tyle możemy zrobić...

 

19.02.2013 - leczenie trwa

Mamusia jest nadal w lecznicy weterynaryjnej, stawy wciąż ma napuchnięte, dlatego na bieżąco dostaje zastrzyki przeciwbólowe. Tak jak pisaliśmy, kotka dostaje lek "ostatniej szansy", światełko w tunelu jest, bo Mamusia czuje się po nich odrobinę lepiej. Jedyne co nam pozostaje to mocno trzymać za nią kciuki, aby lek podziałał na tyle, by mógł zagwarantować jej życie bez bólu.

Agnieszka odwiedziła dziś Mamusię i zrobiła jej kilka zdjęć. Nie udało jej się jednak zastać pani weterynarz, która prowadzi kotkę. Mamusine fundusze szybko topnieją, część tego co było uzbierane na zabieg okazała się potrzebna na leczenie. Kotce kończy się też karma, dlatego ponownie prosimy Was a o pomoc. Nie poddajemy się, będziemy walczyć do końca.

 


22.02.2013 - światełko w tunelu?

Wiadomości od Agnieszki, tymczasowej opiekunki Mamusi: "Witajcie. Byłam wczoraj u kotki w lecznicy. Na pewno jeszcze tam pobędzie, natomiast wydaje się, że czuje się lepiej. Na razie dostaje lek o nazwie Neoral 10 mg. Jeśli zużyje całe opakowanie, a lekarze stwierdzą poprawę, to trzeba będzie dokupić jeszcze tabletki na 2 miesiące, żeby nie przerywać kuracji. Nadal zwracam się do Was z prośbą o grosiki, potrzebne są pieniądze na karmę i leczenie." Trzymajmy kciuki za Mamusię!

 

02.03.2013 - kocie życie nie jest usłane różami

Dzisiaj Mamusia wróciła z lecznicy do Agnieszki, będzie teraz na obserwacji w domowych warunkach, jednak to radosne dla niej wydarzenie zbiegło się z bardzo osobistą dla kotki tragedią. Rano Agnieszka znalazła na podwórku jedno z dzieci Mamusi, niestety nie żyło... W kartonowej "trumience" zabrała je do lecznicy. Agnieszka podejrzewa otrucie, jeszcze wczoraj widziała malucha i wszystko zdawalo się być w porządku. Mamusia jakby przeczuwała, że coś się zmieniło, że stało się coś złego, rozgląda się z niepokojem jakby szukając zapachu swojego dziecka. Chwilę pochodziła po dywanie, po czym ułożyła się na kanapie. Kocie życie nie jest usłane różami, lecz mimo to, w momentach które potrafiłyby złamać niejednego człowieka, nieduży puchaty kot się nie podda. Kot walczy. Mimo obolałych łapek,  wstaje i stawia jeden krok za drugim, pokazując człowiekowi, że nie można dać za wygraną. Mamusia w zadumie spogląda przez okno. Nieduży biało-czarny kot i jego wielka wola życia. Dla nas, ludzi, to lekcja której nie możemy zapomnieć.

Po długotrwałym pobycie kotki w lecznicy zostały nam bardzo skromne fundusze. Z calego serca apelujemy o pomoc finansową dla kotki. Darczyńcom dziękujemy w imieniu Mamusi.

 

05.03.2013 - powoli zbliża się wiosna

Dostaliśmy wiadomość od Agnieszki: "Wstępna sekcja wykazała, że dziecko Mamusi uległo raczej wypadkowi lub przemocy, a nie otruciu. Prawdopodobnie ma złamany kręgosłup, a na pewno wybity staw biodrowy i krwiaki w tym miejscu. Nerki, wątroba i żołądek - nienaruszone. Niestety i tak mu już życia nie zwrócimy, a jego brat chodzi i miauczy na podwórku, bo został sam... Mamusi niestety nie mogę wypuścić na podwórko, nie dopóki jej nie wyleczymy."

Powoli zbliża się wiosna, coraz częściej dni są słoneczne i jakby cieplejsze. To chyba jedyna dobra wiadomość dla samotnego teraz młodego kota, który przed kilkoma dniami stracił brata a wraz z nim - poczucie bezpieczeństwa. Czasem zdarza się jednak, że to właśnie wielka tragedia popycha nas do przodu i sprawia, że stawiamy czoła problemom, przed którymi wcześniej uciekaliśmy. Młodzik, skuszony bliskością matki, pokonał wczoraj strach i odważył się zajrzeć do klatki schodowej, gdzie często chroniła się przed deszczem i mrozem Mamusia zanim zachorowała. Agnieszka, zobaczywszy malucha, zrobiła mu tam posłanie. Wydaje się, że kotek zadomowił się... jednak wciąż jest sam.

Myślimy teraz, czy i jak możemy mu pomóc. Niestety, w przeciwieństwie do Mamusi, jest raczej nieufny, zwłaszcza w pomieszczeniu. Być może dobrze byłoby mu w czyimś ogródku, jednak jest to na tyle poważna decyzja, że trzeba ją dobrze przemyśleć, rozważyć wszystkie za i przeciw.

Wiosenny nastrój udzielił się dzisiaj Mamusi, która  zaczyna wreszcie wykazywać naturalne kocie odruchy - macha łapkami by złapać sznurek! Za oknem budzi się natura,  a w nas nadzieja, że leki zaczynają działać. Kilka dni temu na kotkę wpłynęło 20 zł, za które serdecznie dziękujemy. Dzielnie zbieramy dalej. Tak dzielnie jak Mamusia, która nie poddaje się w walce o zdrowie, i tak dzielnie jak jej dziecko, które pokonało strach i zdecydowało się zamieszkać w pobliżu człowieka.

 

08.03.2013 - Kotka Mamusia i Pan Sznurek

Spójrzcie tylko jak pięknie kotka bawi się sznurkiem! Może na pierwszy rzut oka nie jest to nic niezwykłego, ale przez ostatnie tygodnie ból łapek był tak silny, że Mamusia wcale się nie bawiła, a jedynie troszkę chodziła po mieszkaniu i wylegiwała się na kanapie.

Niewinna zabawa sznurkiem daje nam nadzieję na to, że będzie lepiej. A z okazji Dnia Kobiet Mamusia życzy wszystkim paniom dużo radości, a także mnóstwo siły i odwagi w stawianiu czoła problemom, jakie stawia przed Wami życie.

 

 


17.03.2013 - poznajcie Mudżyna!

Chcielibyśmy Wam przedstawić Mudżyna, młodego kocurka, ktory przyszedł na świat w kwietniu 2012 roku. Kotek jest dzieckiem Mamusi. Z dwóch kociaków to on zawsze łobuzował, był też tym nieco agresywniejszym i bardziej nieufnym z dwóch braci. Teraz większość czasu przesiaduje na klatce schodowej, ale nie może tam zostać, bo tylko psoty mu w głowie - w centrum jego uwagi znajdują się doniczki z kwiatami, które w ramach aktywnego spędzania czasu strąca z parapetów. Niestety kotek nie załatwia się w kuwecie. Agnieszka jest zdania, że dobrze odnalazłby się w ogrodzie lub na działce. Popytajcie znajomych, może komuś marzy się właśnie taki psotnik? Bo nie od dziś wiadomo, że każdy łobuziak swój urok ma!

W sprawie adopcji Mudżyna należy kontaktować się z Agnieszką pod numerem telefonu 662 954 947. Kotek prezentuje się bardzo ładnie, jest też ciekawie ubarwiony i wygląda tak:

 

Jeszcze rok temu w życiu skromnej kociej rodziny nie było nic co mogłoby zwiastować nadchodzącą ciężką próbę... Poważna choroba Mamusi, nagła śmierć brata Mudżynka, walka kotki o zdrowie i samotność jej dziecka, które - przerażone nagłym brakiem bezpieczeństwa jakie wcześniej dawało stado - drobnymi kroczkami człapie do miejsc, gdzie bywają ludzie i gdzie czuć zapach jego mamy... Los ciężko doświadcza Mamusię i Mudżyna, jednak żadne z nich nie zamierza się poddać.

Na zdjęciach z zeszłej wiosny rodzeństwo bawi się pod czujnym okiem matki. Mamusia wyleguje się w słońcu. W sercach dwójki, której udało się przeżyć zimę, ta magiczna chwila pozostanie już zawsze, choć z ludzkiej pamięci zniknie kiedyś bezpowrotnie.

 

20.03.2013

Wczoraj weterynarz zdiagnozował u Mamusi grzybicę na pyszczku. Ma też podobne zmiany na uszach. Kotka dostaje już leki, więc mamy nadzieję, że będzie dobrze. Mamusia dostała też wczoraj drugie opakowanie Neoralu (60 zł), a dzisiaj Agnieszka musi kupić żwirek (20 zł), dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o wsparcie finansowe dla kotki. Mudżyn oczywiście broi - wczoraj ukradł sąsiadowi z dostępnej toalety papier toaletowy i znalazł sobie w ten sposób zabawę.

 

25.03.2013

Wieści od Agnieszki: "Mamuśka w nocy zwymiotowała, poza tym wskakuje na kanapę, a dla odmiany sypia w posłaniu Tiny [psa Agnieszki] (na zdj.). Wbija pazury w kanapę, a potem się je znajduje na podłodze. No i grasuje w nocy, budzi mnie niestety. Lubi sobie drapać dywan czy grzebać w kuwecie. No i często się myje. Przesyłam Wam zdjęcia - Mudżyn jedzący Whiskasa i Mamuśka po porcji karmy z Royala, na pyszczku nawet widać grzybicę, która strasznie wolno schodzi, jeśli w ogóle schodzi..."  Trzymamy kciuki, żeby udało się jak najszybciej zwalczyć chorobę. Wy też nie przestawajcie ich zaciskać, Mamusia bardzo potrzebuje Waszego wsparcia! Po kupnie lekarstw i żwirku na koncie Mamusi zostało 169 zł 77 gr, a trzeba będzie już wkrótce kupić karmę. Worek 4 kg kosztuje około 120-130 zł, a musimy też być przygotowani na kolejne wydatki związane z leczeniem kotki.

 

Resztę zdjęć znajdziecie na wydarzeniu Mamusi na Facebooku.

 

04.04.2013

Mamusia była wczoraj w przychodni, weterynarz długo ją oglądał. Oglądał próbkę skóry pod mikroskopem, nie wygląda na to by miała pasożyty, grzyb z pyszczka pomału schodzi, ale niestety pojawił się nowy na główce. Opuszki łapek nie wyglądają dobrze. Kotka jakoś chodzi, ale przeważnie leży i chowa się po kątach w domu. Gdy tak się na nią patrzy, chciałoby by się by życie oszczędziło jej już drogi pod górkę. By wyzdrowiała i znalazła dom. Jednak kocie życie nie jest usłane różami... Póki jest szansa na poprawę jej stanu zdrowia, nie możemy się poddać. Mamusia też się nie poddaje i dzielnie idzie pod tą górkę. I walczy dalej.
 
Na Mamusię wpłynęło 20 zł za które serdecznie dziękujemy. Niestety po kupnie karmy nie zostało nam wiele... Wizyta u weterynarza i leki kosztowały nas 34 zł. Za dwa tygodnie trzeba wykupić trzecie opakowanie Neoralu, który kosztuje 60 zł. Jak zawsze prosimy Was o wsparcie w imieniu kotki.
 

U dziecka Mamusi, Mudżynka, na razie bez zmian, zamieszkał na klatce schodowej, wychodzi załatwiać się na dwór, po czym skacze przez zaspy, bo zima nie odpuszcza.

 

17.04.2013 - to, co wszystkie koty lubią najbardziej

Wiadomość od Agnieszki: "Mamusia rano podchodzi do mnie do łóżka jak widzi, że się budzę, miauczy, ociera się o nogi, szuka kontaktu z człowiekiem :) W nocy z kolei poluje na wiszące ubrania. Kochana "łobuziara" kładzie się czasem pod stolikiem i chce z niego wszystko zrzucić, ciągnąc za obrus. Ale co tam, niech się bawi :)". Żeby dzielna Mamusia mogła robić to co wszystkie koty lubią najbardziej, potrzebuje leków i wizyt u weterynarza. Kotka cały czas przyjmuje Neoral oraz leki na grzybicę, niestety z tego co mieliśmy zostało nam już bardzo niewiele i nie wystarczy na kolejne opakowanie Neoralu (60 zł). Prosimy Was o pomoc, a darczyńcom w imieniu Mamusi bardzo dziękujemy. To właśnie dzięki Waszej pomocy kotka może cieszyć się życiem.

 

29.04.2013

Dostaliśmy kolejną wiadomość od Agnieszki: "Witajcie! U kociaków wszystko w porządku, Mudżyn zrobił się bardziej kotem schodowym niż podwórkowym, na podwórko wychodzi tylko na chwilę i czeka na nas, aż wrócimy z psami - swoją drogą bardziej lubi moje psy niż nas. A Mamuśka nie daje mi spać, bo w nocy buszuje, gania wokół stołu, drapie dywan, rzuca się jak kaskader, tarza się i poluje niczym tygrys. Nigdy nie widziałam, żeby się tak bawiła, cieszę się, że jest taka radosna :) To w dużej mierze zasługa dobrych ludzi, którzy pomagają Mamusi finansowo - tylko dzięki tej pomocy stać nas na leczenie. Kotka Dostaje Neoral i leki przeciwgrzybiczne." Bardzo dziękujemy Wam za wpłaty i prosimy o kolejne, bo Mamusia wciąż jest leczona.

 

07.05.2013

"Na Mamuśkę wpłynęło 20 zł, za które z całego serca ja i kotka dziękujemy. Z tego będziemy mogli opłacić wizytę u weterynarza i ewentualnie drobno-wydatkowe leki. Mamuśka ma dobry nastrój, lubi się bawić i spać. Gdy się ją głaszcze pod bródką i po brzuchu zaczyna delikatnie gryźć i wierzgać tylnymi łapkami, obejmuje głaskającą rękę jak leniwiec :) A Mudżyn? Mudżynek ciągle chce jeść, zamieszkał na dobre na schodach i wychodzi na spacery z psami (ale odprowadza nas do bramy, a potem czeka na podwórku). Pozdrawiam Was ciepło, Agnieszka - opiekunka Mamusi"
 
 
20.05.2013

Mudżyn rozrabia, ostatnio znalazł sobie nowe hobby - wyrzuca wycieraczkę piętro niżej (ciekawe jak to robi?), albo raz w trakcie zabawy przewrócił pojemnik z wodą, i wycieraczka musiała się suszyć. Kocurek przesiaduje trochę na dworze, a trochę na klatce schodowej. Szkoda tylko, że jest sam...
 
A co słychać u jego Mamusi?
 
Mamuśka była u weterynarza, była obejrzana, jest w dobrym stanie, wygoiły jej się poduszeczki i grzybica, niestety zwraca jedzenie co jakiś czas, ale dostaje Ranigast - trzymamy kciuki, żeby jej się polepszyło!
 
Wczoraj zgodnie z planem kotka dostała ostatnią tabletkę Neoralu, zobaczymy co będzie dalej bez leczenia. Na razie Mamusia jest aktywna. Od swojej tymczasowej opiekunki dostała ostatnio smaczka, bo zapolowała na robaka, o którego istnieniu w swoim pokoju Agnieszka nawet nie wiedziała (oczywiście kotka jej go pokazała, ona zajęła się resztą). Mamuśka wyglądała jak lew na sawannie.
 
Tylko spójrzcie w te hipnoryzujące kocie oczy!
 
 
29.05.2013 - magiczna różdżka

Agnieszka zabrała wczoraj Mamusię do weterynarza, niestety nie mamy dobrych wieści: kotka będzie musiała przyjmować Neoral najprawdopodobniej przez resztę życia. Próba odstawienia leku skutkowała pogorszeniem się jej stanu zdrowia - Mamusia zaczęła mieć problemy z chodzeniem, poruszała się tylko wtedy gdy musiała. Wczorajsza wizyta u weterynarza kosztowała 17 zł, kotka dostała dwa zastrzyki i syropy do domu, Agnieszka zamówiła jej też kolejne opakowanie leku. Dzięki temu wiemy, że Mamusina radość znów rozjaśni każdy pochmurny dzień, że ponownie zaczną się kocie zabawy i polowania na robaki - bez leczenia żadne z tych rzeczy nie byłoby możliwe. W bajce o dzielnej czarno-białej kotce Neoral zdaje się być tą magiczną różdżką która odmienia smutny los w radosny promyk słońca. Tyle tylko, że w prawdziwym życiu wszystko ma swoją cenę, Neoral - niestety - też ją ma... Po zakupie kolejnego opakowania w skarbonce kotki zostanie zaledwie kilka złotych. Każdy miesiąc będzie więc walką o lek i niepewnością, czy wystarczy pieniążków na kolejne dni bez bólu, wypełnione beztroską kocią zabawą.

Tak napisała do nas Agnieszka: "Nie mam pojęcia co robić dalej. Teraz po zastrzykach kotka się poddźwignęła, bo już zaczepia nas i chce się bawić, biega za pachnącymi saszetkami, tylko co dalej - przedłużę jej życie o kolejne opakowanie Neoralu, ale co później? Zauważyłam też, że gdy odłożyłam Neoral, to kotka przestała regularnie wymiotować. Prawdopodobnie dołączymy jej leki w tym kierunku, ale one też kosztują. Nie mam odwagi ciągle prosić ludzi o pomoc, ale bez tych dotychczasowych wpłat nie dałabym rady leczyć kotki - za całą dotychczasową pomoc naprawdę bardzo, bardzo dziękuję. Kotka przynajmniej teraz ma zapewnioną opiekę i dach nad głową. Nie wiem co przyniosą kolejne dni, co będzie gdy pewnego dnia skończą się pieniądze."
 
"Bardzo bym chciała, by ktoś ją adoptował - trzeba jednak liczyć się z tym, że kotka raz w miesiącu potrzebowałaby Neoralu, specjalnej karmy (u mnie na razie je RoyalCanin Gastro Intestinal) i od czasu do czasu kontroli u weterynarza, a jeśli jej stan zdrowia pogorszyłby się, to także dodatkowej pomocy (choć gdy była na Neoralu to prócz wymiotów i grzybicy nic się nie działo). To regularne wydatki, a wiem, że nie każdego na to stać... Naprawdę nie wiem co robić, żal mi Mamuśki bo już tyle się znamy i tyle przeszłyśmy, jest fajnym kotem, szczególnie, gdy dobrze się czuje, bo bawi się, ale w granicach rozsądku, nie demoluje mieszkania (jak niektóre zdrowe koty). Miło mi będzie w końcu odebrać telefon, w którym usłyszę, że ktoś zna sytuację i jest w stanie pomóc i adoptować ją. Z tym, że jeśli ta osoba ma już kota, niestety musi liczyć się z faktem, że albo Mamuśka może znów na coś zachorować, bo ma niską odporność, albo ten drugi kociak, a takiej sytuacji bym nie chciała."
 
Ponieważ dzięki wprowadzonemu leczeniu Neoralem udało się nam ustabilizować stan zdrowia Mamusi, znów rozpoczynamy akcję szukania dla niej domu stałego. Niestety, tak jak pisała Agnieszka, osoba która przygarnie kotkę musi być świadoma tego, że Mamusia jest chora a podawane leki nie są w stanie jej wyleczyć, a jedynie niwelować objawy choroby. Każde przerwanie leczenia skutkować będzie tym, że stan zdrowia Mamusi się pogorszy, dlatego przyszły opiekun kotki musi być osobą odpowiedzialną, która otoczy ją opieką i miłością. Prosimy, więc, udostępniajcie, zapraszajcie znajomych, a jeśli możecie - wspierajcie nas złotówkami. Za wszelką pomoc w imieniu kotki i Agnieszki bardzo dziękujemy!
 

10.06.2013 - Mamusia i odkurzacz

Odkurzacz, będąc naturalnym intruzem na terytorium kota, prawie zawsze budzi zainteresowanie dzikiego drapieżnika. Bardzo podejrzane jest nieustanne buczenie intruza o nienaturalnie długiej szyi i paszczy, która wsysa rzeczy niekoniecznie postrzegane przez kota jako jadalne. Mimo to, swojego terytorium bronić trzeba. Można uderzać nieporządanego gościa łapami, licząc, że któryś prawy lub lewy sierpowy w końcu skutecznie go odstraszy - niestety, uparty odkurzacz rzadko się poddaje. Co młodsze koty są równie uparte i nieustępliwe w swoich atakach (tutaj istnieje jednak ryzyko zostania "wsyśnietym", zwłaszcza, gdy wsadza się łapy tam, gdzie się nie powinno), te dojrzalsze natomiast z dezaprobatą mierzą wzrokiem intruza, czekając na dogodny moment by wbić w niego pazury. Instynkt dzikiego drapieżcy zawsze skutecznie podpowie jak poradzić sobie z nieproszonym gościem, czasem wystarczy przesłać mu wymowne spojrzenie, którego przesłanie nie pozostawia wątpliwości: to terytorium, proszę pana odkurzacza, jest już zajęte!
Mamusia takie oto wymowne spojrzenie przesłała ostatnio odkurzaczowi, nie pozostawiając żadnych złudzeń. Tym terenem rządzi dziki kot, drapieżnik, który - choć łagodny dla ludzi - na niepożądanym intruzie może suchej nitki nie zostawić.
 
Oj, biada odkurzaczom!


19.06.2013
Niestety tym razem nie mamy dobrych wieści. Mamusia dostaje 2 razy dziennie Neoral, a mimo to znów czuje się gorzej. Kotka jest słaba... Czekamy na wizytę u weterynarza. Prosimy, trzymajcie kciuki!

 

23.06.2013 - śmierć Mudżynka
Z ciężkim sercem musimy powiadomić Was, Przyjaciół Mamusi, że Mudżynek - jej dziecko, które zamieszkało na klatce schodowej u Agnieszki - nie żyje. Gdy Agnieszka znalazła go wczoraj, był już martwy... Nic nie wskazywało na to, że coś mu dolega, a strata jest dla niej tym boleśniejsza, że kocurek zaczął już nabierać ufności do ludzi i powoli zaglądać do jej mieszkania, w którym swój dom tymczasowy znalazła jego mama. Agnieszka zabrała Mudżynka na sekcję do weterynarza, aby ustalić przyczynę jego śmierci. Czekamy na wyniki.

 

24.06.2013
Wiadomość od Agnieszki: "W sobotę nad ranem znaleźliśmy martwego Mudżynka w tym samym miejscu, co wcześniej jego braciszka. Sprawa jest podejrzana w dodatku, że późnym wieczorem, gdy moja mama wracała z psami, to Mudżynek wrócił z nimi na klatkę schodową, która została zamknięta. Zawsze szedł spać na strych, gdzie miał swoje posłanie. Niestety nie wiem co mogło się wydarzyć i dlaczego w nocy znalazł się na dworze (miał złamaną łapę). Mudżynek został zawieziony w "trumience" do weterynarza na kremację i wcześniejszą sekcję - nie chcę tego tak zostawić.
Czujemy teraz pustkę bez niego, ostatnio zaczął poczynać kroki w oswajaniu się z nami - nadal nie można go było pogłaskać, ale leżał przy naszych drzwiach do domu, gdy mieliśmy otwarte drzwi to wchodził do naszej kuchni, obwąchiwał meble, turlał się, zaczęli nawet razem z moją suczką pocierać się nosami co było słodkie.
Teraz gdy wracam do domu, to nie ma tego znajomego miauczenia i biegnięcia za mną, nie ma już droczenia się, że nie daje się pogłaskać i ucieka, po czym wraca i ociera się o poręcze na moich oczach, a za chwilę biegnie do miski z jedzeniem.
Mamuśka chowa się teraz pod moim łóżkiem chyba z powodu upałów, czasem się bawi, ale przeważnie śpi lub je.
Z trzech kociaków została tylko ona, na szczęście jej nic nie grozi ze strony ludzi..."


Na zdjęciach Mamusia odpoczywa, upał daje jej się we znaki...

 


30.06.2013
Wiadomość od Agnieszki: "Mudżynek miał krwotok wewnętrzny w klatce piersiowej. Jest prawdopodobieństwo, że zatruł się w jakiś sposób trutką na szczury, a w wyniku osłabienia być może dodatkowo przy upadku złamał łapę.
Czasem słyszę tak jakby miauczenie na podwórku, otwieram okno, ale Mudżynka przecież nie ma. Zamykam okno, odwracam się i uśmiecham się zrezygnowana do Mamuśki. Przynajmniej Ona z nami została.
Dostała u weterynarza zastrzyk, po którym czuje się lepiej, więc znów zrobiła się towarzyska.

Zamówione jest opakowanie Neoralu, więc czekamy... Żałuję, że nie ma już jej dzieci."

 

13.07.2013
U Mamusi znowu lepiej. Kotka czuje się dobrze, czasem bawi się sznurkiem od psów albo rzeczami, które wiszą w zasięgu jej łapek. Robi przechadzki po domu, miauczy, myje futerko i uprawia jogę, jak widać na zdjęciu.
Mamusia serdecznie pozdrawia wszystkich swoich Przyjaciół! Cieszcie się wakacjami.

A poniżej kilka zdjęć z mini-sesji zdjęciowej kotki...

 

 

 

18.07.2013

Wakacje trwają w najlepsze, a my mamy dla Was kolejne dobre wiadomości od Agnieszki, która tymczasowo troskliwie opiekuje się Mamusią aż kotce uda się znaleźć stały dom.

 "Witajcie, przesyłam Wam zdjęcia z wieczoru, gdy ostatnio było zimno i Mamuśka bawiła się frędzlami z koca oraz zdjęcie dzisiejsze, gdy wyleguje się na nowej podusi. Jest dobrze. Mamuśka wprawdzie ucieka pod łóżko, gdy psy sygnalizują przybycie gości, jednak przychodzi do kuchni, gdy wie, że wrócili domownicy (nie mam pojęcia, jak to rozróżnia). Gdy jedliśmy obiad to kotka przybiegła do pokoju, wskoczyła na kanapę i patrzyła co jemy - dostała malutki kawałek mięska, który zjadła jak dama i położyła się. Muszę powiedzieć, że jest grzeczniejsza od moich psów!"


31.07.2013 - drrrapieżna Mamusia

Agnieszka przesłała nam kolejną wiadomość:
"Witajcie,
Zobaczcie, jak Mamuśka prezentuje się na zdjęciach, dostojny drapieżnik. Jeszcze pół roku temu była w opłakanym stanie. Wspólnymi siłami, tj.pieniędzmi od darczyńców i naszą opieką podnieśliśmy kotkę i dziś żyje. Co prawda przyjmuje tabletki, ale żyje, ma dom (nawet jeśli tymczasowy) i jest szczęśliwa.Mamusia ma nową koleżankę mysię, z którą się bawi. Podrzuca, gryzie, popycha łapką, a potem wciska ją pod pufy i próbuje wydostać. Niestety psom też myszka się spodobała, i czasem Mamuśce ją wykradają. Apetyt jej dopisuje, do południa wyleguje się na moim łóżku w słońcu, a później schodzi i chroni się pod łóżkiem. Pozdrawiamy!"
Musimy przyznać, że na zdjęciu z mysią Mamusia prezentuje się równie drapieżnie co tygrys! A więcej zdjęć znajdziecie na wydarzeniu Mamusi na Facebooku.

 

13.08.2013 - zabawy z mysią ciąg dalszy

"Mamuśka ma się fantastycznie. Standardowo cały czas przyjmuje Neoral i je karmę weterynaryjną. Nie mam obecnie zdjęć, ale właśnie kotka wariuje (obserwuję kątem oka). Ta mała myszka sprawia jej dużo radości, łapie ją, podrzuca, gryzie, po czym zostawia, macha ogonem i znów przygotowuje się do ataku... Śmiesznie wyglądają te sceny, kiedy Mamuśka rzuca się na mysz, pada i bierze ją w swoje małe, białe łapki. Pozdrawiamy wszystkich przyjaciół kotki - Agnieszka i Mamusia."
 
Więcej zdjęć znajdziecie tradycyjnie na wydarzeniu Mamusi na Facebooku.
 
 
 
20.08.2013 - o tym, kto upolował wędlinę

Wieści od Agnieszki: "Mamuśce dodałam nazwisko - (Nie)Szczęsna. Nadawałaby się na bramkę, ponieważ świetnie operuje łapkami. Do jej ekwipunku dodałam sznureczek, który ślizga się po podłodze i Mamuśka szaleje za nim. W dodatku czuje się na tyle dobrze, że w nocy zrobiła buszowanie i niestety pozrzucała zakupy (pewnie to było w zmowie z psami...), pieczywo na szczęście zostało nietknięte i w workach, niestety dorwała się do wędliny. Chyba zjadła wszystko, bo od rana do popołudnia fatalnie się czuła i w końcu zwróciła wszystko - wydało się, który zwierzak ukradł wędlinę. Cóż. Nie poznaję kota:-) Przecież pół roku wcześniej wśród różnych opcji była również eutanazja.

P.S. Ponawiam prośbę: czy ktoś ma wypożyczyć na okres, kiedy mam Mamuśkę transporterek? Na pewno kiedyś oddam. I czy ktoś ma na zbyciu karmę z Royal Canin Veterynary Diet Gastro Intenstinal? Ona jest dość kosztowna, nie ukrywam, ale mamy ją wypróbowaną, Mamuśce po niej nic się nie dzieje.
 
Pozdrawiamy!"
 
 
23.08.2013 - gorszy dzień?

Dostaliśmy dziś niepokojącą wiadomość od opiekunki Mamusi:

"Coś się stało, nagle, tak po prostu.
Mamuśka przestała się bawić, jeść, chodzić. Ciągle leży w swojej kryjówce pod łóżkiem. Nie jest niczym zainteresowana. Była dziś u weterynarza, ale trudno powiedzieć o co chodzi, bo zewnętrznie wszystko jest w porządku! Miała też wymacane łapki, brzuszek... Nie ma żadnych niepokojących oznak, nie licząc jej zachowania. Dostała zastrzyk i pobrano jej krew do badań - udało się za trzecim razem, bo ma pochowane żyły i po wbiciu igły nie leci krew. Ma wygolone łapki. Płakała, bolało ją, biedna kicia, ale zniosła to. Jutro idę z nią na omówienie wyników i dalszą diagnostykę. Nie rozumiem tej sytuacji, rano byłam przerażona brakiem jej witania i miauczenia, że czas na śniadanie."
 
Trzymamy mocno kciuki, żeby Mamusia poczuła się lepiej!
 
 

Dalsze losy kotki Mamusi znajdziecie TUTAJ.